.
Trzeci temat wyzwania fotograficznego u Uli to "ulubiony dźwięk".
Od razu wiedziałam, że będzie to mruczenie kota. Uwielbiam jak kotu włącza się mruczawka, czasem przechodzi w terkotanie i towarzyszy mu charczenie. :)))
Koty to umieją pokazać, że są zadowolone. :)
.
nie mam kota, ale może użyczysz mi swojego? takie pomrukiwanie jest słodkie :)
OdpowiedzUsuńmogę wypożyczyć, nawet dorzucę drugiego (większego!) do kompletu, będą mruczeć w duecie :)
UsuńMiałam kiedyś (na przechowanie) kota który nie wydawał z siebie żadnych dźwięków, zadziwiające doświadczenie, mimo że było można wyczuć, że "mruczy w sobie".
OdpowiedzUsuńUroczy kociak na zdjęciu.
w sumie nie spotkałam jeszcze kota, który byłby "bezdźwięczny", mieliśmy kiedyś kocura, który nie miauczał, a skrzeczał, ale jednak dźwięki były :)
UsuńA u mnie też kotek. Mruczenie jest cudne ;)
OdpowiedzUsuńoj tak...
Usuńwidziałam zdjęcie z Kotką, śliczna!
Przesłodki kocurek.
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak! Najpiękniejsza muzyka świata!
OdpowiedzUsuńdokładnie, szczególnie gdy taki kociak tuli się lub ładuje na kolana...i mruczy...
UsuńWygląda jak moja młodsza kocica, która brała udział we wczorajszym dniu wyzwania :)
OdpowiedzUsuńSłodka :)
Pozdrawiam :)
pozdrowienia od Kozy dla Hermiony :)))
Usuńpozdrawiam :)
słodka....
OdpowiedzUsuńtez tak uważam, jest jeszcze młoda, co sprawia, że wszyscy się nad nią rozczulamy...nawet jak broi :)
UsuńNigdy nie byłam kociarą, bo rodzice niespecjalnie je lubili, ale jakoś zawsze udomawiam bezdomne. Swój do swego ciągnie?
OdpowiedzUsuńKotuń na zdjęciu wygląda bardzo łagodnie i przytulnie
też pare przygarnęłam, jako dziecko przynosiłam biedne, zabiedzone koty do domu i błagałam, żeby zostały, obiecywałam, że będę się nimi zajmować, sprzątać, karmić itd., rodzice w końcu się zgadzali, i tak odkąd pamiętam były wokół mnie koty :)
Usuńjak to pozory mogą mylić...Koza jest wspaniałym kotem, ale ma ambicję by pokazać nam, że ruch anarchistyczny jest wciąż żywy i do tego kocha chaos...który sama zresztą wytwarza, wciąż :)))
Śliczny kitek. Jejku, jak ja lubię takie mruczenie, najchętniej jak jeszcze miętoli łapkami w bluzkę... Ja chce też takiego!
OdpowiedzUsuńnasza kotka jak się porządnie nakręci, to nie dość, że mruczy i się łasi, to wykopuje/wydrapuje sobie w człowieku dołek i ze dwadzieścia razy zmienia pozycje spania, na coraz bardziej rozkoszne, oczywiście :)
UsuńCzytam komentarze, czytam Ciebie...i niezwykłe jest to z jakim ciepłem i uczuciem mówisz o kotach. Mój Mąż jest koci...bardzo. Ja jakoś nie bardzo...ale mruczenie kota też bardzo lubię. Któregoś razu koleżanka trzymała kota tymczasowo szukając domu dla niego, kiedy do niej przychodziłam, to ten kociak szybko do mnie przychodził i już zostawał... a nie był taki ufny wobec innych, byliśmy już bardzo blisko tej decyzji, by został z nami, ale nieoczekiwanie zmienialiśmy mieszkanie, :( a kotek w między czasie wyszedł z domu i już nie wrócił... :(
OdpowiedzUsuńA zdjęcie urocze... :)
Usuńnie wiem skąd się bierze moja fascynacja i sympatia do kotów...po prostu zawsze tak miałam :) znam wielu ludzi, którzy wolą je omijać z daleka, tak po prostu już jest...
Usuńcenię koty za ich niezależność, ale wbrew powszechnej opinii, nie są fałszywe i bardzo przywiązują się do człowieka, obdarzając go miłością i zaufaniem...a poza tym nie ma nic wspanialszego niż futrzak zimą - lepszy niż termofor, i do tego pięknie mruczy :)))
pozdrawiam :)
mruczenie jest fajne ale jak biega mala gromadka pod nogami to nie bardzo he he
OdpowiedzUsuńpamiętam czasy, gdy w porywach mieliśmy w domu do 5 kotów...(nie wszystkie były nasze, część tylko "na przechowanie")...i wszystkie chciały spać blisko nas...bywało ciasnawo, ale do wszystkiego można się przystosować :)))
OdpowiedzUsuń