piątek, 31 stycznia 2014

Luty, luty, obuj buty... :) Kalendarz na luty 2014.

.

     Miałam duże wątpliwości czy pisze się "obuj" czy "obój" buty. ;) Jakkolwiek się pisze i cokolwiek to znaczy, mam nadzieję, że luty okaże się dla nas pogodowo łaskawy. I, że nie trzeba będzie butów szczególnie szykować na mrozy i zawieje.

    Odkąd mamy karmnik za oknem moimi ulubieńcami są mazurki, śmieszne, rozgadane ptaszki wyglądające prawie tak samo jak wróble. :)))

     Powstała następna tapeta na pulpit, tym razem z kalendarzem na luty. I oczywiście z mazurkami.

***
     Ferie intensywnie i nieuchronnie mijają. Mroźnie i (ku radości dzieci) w miarę śnieżnie. Może w końcu znajdę trochę czasu dla siebie? Kto wie?... ;)
.

niedziela, 12 stycznia 2014

Prosty szalik na drutach (opis)

.

     Prosty szalik na drutach, to mój standarcik na zimę. Ciepły, nieskomplikowany, łatwy w wykonaniu i ciepły w noszeniu. ;) Można go zrobić w ciągu jednego, góra dwóch filmów. Dwa, trzy wieczory i gotowe. :)))
A, że od Mikołaja dostałam piękną włóczkę (100% Acrylic - Himalaya "Joyfull Colors". Nr 80202), to od razu postanowiłam ją na coś przerobić. Ta mięsista włóczka jest naprawdę bardzo ciepła, zatem stanęło na szaliku. :)

PROSTY SZALIK NA DRUTACH
(druty - u mnie drewniane - o średnicy około 10 mm, włóczka Himalaya "Joyfull Colors", 2 motki. Nr 80202.)

- nabieram 40 oczek - szerokość szalika, około 25 cm i przerabiam:
- przerabiam pojedynczy ściągacz:
             1 rząd: 1 oczko prawe, 1 oczko lewe, 1 oczko prawe...
             2 rząd: 1 oczko lewe, 1 oczko prawe, 1 oczko lewe...
             3 rząd: 1 oczko prawe, 1 oczko lewe, 1 oczko prawe...
             itd.
             ilość rzędów do wyczerpania włóczki lub porządanej długości szalika :)
- mój szalik ma około 25 cm szerokości i 110 cm długości. I Koza go lubi. Bardzo. ;)
- doszyłam do szalika brązowy guzik:




 Żeby nie było, Koza też tu była ;)

.

czwartek, 2 stycznia 2014

styczniowy kalendarz z sikorką :)

.

     W zeszłym roku zrobiłam dla siebie i przyjemności Koci Kalendarz na cały rok.
Tym razem powstał tylko styczniowy, jako tapeta na pulpit. Tak mnie jakoś naszło. A wszystko przez sikorki!

     W naszym nowo zbudowanym karmniku w końcu pojawiły się sikorki! Czekaliśmy na nie dwa tygodnie. Już myślałam, że coś jest nie tak z domkiem, może z kolorami? lub z nasionami? a może to przez kocie nosy przyklejone wiecznie do szyby?
Na szczęście (w końcu!) sikorki się zwiedziały i zaczęły nieśmiało przylatywać. Najpierw na śniadania, potem na pełen wyszynk i to stadnie. :) Liczę, że inne ptaki też się skuszą na smakołyki i będę mogła je podglądać.

     Niedługo mają nadejść mrozy (jeśli wierzyć prognozom) może warto pomyśleć o karmniku? Powieszonym na pobliskim drzewie lub balkonie? Przyznam, że minusem bliskiego karmnika są zabrudzone parapety, barierki, chodniki itd...ale wierzcie mi lub nie, wolę patrzeć na ptaszki niż gapić się np. w tv...a kupy spłucze częściowo deszcz, zaś resztę można po prostu zmyć.
     To genialna rozrywka. I absorbująca. To niesamowite jak ruchliwe i żywotne są ptaki. Ile energii poświęcają na zdobycie słoninki lub nasion, lub na użeranie się z niezbyt lubianymi konkurentkami. Nie znam się zbytnio na ptakach, ale już bez problemu rozpoznaję sikorki bogatki, których jest najwięcej od modraszek. Z moich obserwacji wynika, że chudsze sikorki są bardziej zadziorne, a te napuszone, pękate brzuszki - wyluzowane. Tak czy inaczej, na początku wydawało mi się, że są nie do rozróżnienia, ale teraz wiem, że każda ma coś charakterystycznego, co ją wyróżnia - plamkę koło oka, biały kuperek lub wredny charakter. :)))
.

środa, 1 stycznia 2014

Szczęśliwego Nowego Roku i One Little Word na 2014 rok!

.

     Mam nadzieję, że 2013 rok był dla wszystkich łaskawy. :)
I, że 2014 będzie obfitował w nowe, dobre możliwości i wspaniałe wyzwania. Spokojny i jednocześnie pełen emocji, tylko tych pozytywnych oczywiście!

     Jak co roku zastanawiam się nad słowem, które będzie mi towarzyszyć przez kolejne 365 dni, takie moje - One Little Word. Zabawa w słowo "przewodnie" wciągnęła mnie kilka lat temu i bardzo mi pomaga pamiętać o tym co zamierzam zrealizować w danym roku. W poprzednich latach były już różne słówka:

2010r. - rozwój (progress) - wtedy trafiłam na społeczność blogerów piszących o samorozwoju, niesamowite ilu ludzi chce realizować swoje marzenia!
2011r. - czysty (pure) - oczyściłam swoje otoczenie ze zbędnych przedmiotów i znajomości, a kuchnię ze "śmieciowego" jedzenia i nadal nad tym pracuję ;)
2012r. - otwierać (open) - otworzyłam się na ludzi i ich potrzeby (ciut pochopnie, ale liczy się doświadczenie) i na nowe działania
2013r. - odwaga (courage)...

     Muszę przyznać, że sporo odwagi było mi potrzebne w zeszłym roku, aby w końcu przyznać się do swoich słabości, braku asertywności i uległości sytuacjom nie zawsze mi potrzebnym, wręcz toksycznym. Zbyt dużo czasu poświęcałam innym ludziom, a pomoc niektórym z nich niosła tylko przykre konsekwencje i poczucie wykorzystania... Ale na szczęście nie wszyscy okazali się pasożytami! Mam wokół siebie ludzi, których cenię i którzy cenią mnie taką jaką jestem. I wzajemnie się wspieramy i śmiejemy, kiedy trzeba. Dajemy i bierzemy dużo z bycia ze sobą. :)
     Spróbowałam kilku rzeczy na które kiedyś brakowało mi odwagi. Coraz mniej boję się eksperymentować, im więcej próbowałam i popełniałam błędów tym więcej się uczyłam... I nie mówię tu tylko o sprawach życiowych, ale też o robótkach, relacjach, metodach na życie, gotowaniu i takich tam. :)))

     W tym roku stawiam na działanie, czyli takie "rusz tyłek" (coś w rodzaju: "move your as"). ;)))

2014r. - ruch (move on)

     Muszę się skupić na sprawach dla mnie istotnych (mniejszych i większych) i przestać je odwlekać. To mój problem, zanim zacznę coś robić obracam temat na tysiąc sposobów, a im głębiej drążę, tym bardziej odwlekam... I tak można bez końca, zamiast działać, grzęznę w teorii. Mam kilka planów, które chciałabym zrealizować, kilka projektów robótkowych...
     Nowy Rok to fajna okazja do planowania i marzeń, ale wiem też, że te plany najczęściej nie wypalają. Zbytnio się spinamy, a potem traktujemy to jak karę i obowiązek, a nie jak frajdę. Zatem mam zamiar podejść do tego jak najbardziej na luzie, czego i Wam życzę. O ile takie plany sobie wymyślacie. :)))
.