.
Kolejne kartki ze szkicownika.
Lubię ołówek za cierpliwość do mojej niewprawnej ręki...i do gumki. ;) Nie zabezpieczam moich szkiców i po jakimś czasie się rozmazują, żyją własnym życiem, czasem znikają zapomniane w koszu...Liczy się machanie ołówkiem. :)))
***
Wróciłam do zentangli i doodlingu. Rysowanie takich dziwnych różności działa na mnie relaksująco.
Lush. "Bujna" roślinność rodem z Marsa. ;)))
.
Za bardzo to ja się na sztuce nie znam, ale Twoje prace kojarzą mi się z obrazami, ze snu. Mam jakoś słabość do tego, co tworzysz :)
OdpowiedzUsuńjejku, ale mi miło słyszeć, że podobają Ci się moje rysuneczki...to daje mi chęć do rysowania, dziękuję :)
UsuńOoo!!! jest kiciuś :) i to nie jeden!!! ale ich upchnęłaś :D
OdpowiedzUsuńZentangle i ja trochę się bawiłam szczególnie wtedy gdy ktoś truł mi przez telefon :) byłam wtedy baaaardzo tffuurcza hi hi hi
pewnie i więcej by się zmieściło, kotów nigdy za wiele :D
Usuńja pierwsze zentangle bazgrałam na marginesach zeszytów w szkole...nauczyciele nie mieli zrozumienia dla takiej "twórczości", niestety... ;)